W zeszłym tygodniu dość niespodziewanie rozpędzona machina Luisa Enrique została wykolejona ze swojego zwycięskiego toru. Pokaźną serię zwycięstw Barcelony przerwała Málaga, uniemożliwiając pobicie rekordu zespołu Pepa Guardioli, a także utrzymaniu punktowej straty do Realu. Dziś jest okazja do rehabilitacji. Początek meczu z Granadą o godzinie 16:00.
Na nieszczęście Barcelony, Málaga zagrała fantastyczne spotkanie na Camp Nou. Wykorzystała błąd Daniego Alvesa, a sama ustrzegła się błędów. Porażka zawsze boli, lecz tym razem zabolała jeszcze bardziej, gdyż była okazja by choć na chwilę wrócić na fotel lidera.
Kilka dni później Barcelona udowodniła, że sobotnie potknięcie na własnym stadionie było tylko wypadkiem przy pracy. We wtorkowy wieczór podopieczni Luisa Enrique rozegrali świetny mecz przeciwko Manchesterowi City, przybliżając się do awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Dzisiejsze spotkanie jest doskonałą okazją do powrotu na odpowiedni tor w lidze. Dlaczego? Rywalem jest Granada, czyli przedostatnia drużyna w lidze. W pierwszym meczu obu drużyn w tym sezonie, Barça zmiażdżyła Granadę aż 6:0. Jednak niech nie zmyli nikogo pozycja zajmowana przez drużynę z Andaluzji. To, że na przestrzeni całego sezonu spisują się fatalnie nie oznacza, że tak samo jest w meczach na ich stadionie. Można powiedzieć, że Estadio Nuevo Los Cármenes w ostatnich tygodniach jest twierdzą nie do zdobycia. Sześć drużyn, które ostatnio tu przyjeżdżały nie były w stanie wywieźć kompletu punktów. Pięć spotkań zakończyło się remisami, a jedno zwycięstwem gospodarzy.
Jednak świetna seria spotkań bez porażki na własnym boisku jest marnym pocieszeniem dla kibiców Granady. Na pewno nikogo nie satysfakcjonuje widok ukochanej drużyny w strefie spadkowej. Teraz są na przedostatnim miejscu, lecz był moment, w którym byli na samym dnie. Wygrali tylko trzy spotkania, co jest najgorszym wynikiem w lidze. 10 meczów zakończyło się podziałem punktów, a w 11 musieli zaznać goryczy porażki. W ataku nie straszą. Goli na koncie mają mniej niż Neymar – 15 i są pod tym względem na ostatnim miejscu w lidze. Tracą dużo, choć są drużyny, które mają bardziej dziurawą obronę.
Kiepska sytuacja sprawiła, że zimą w składzie Granady nastąpiły spore wzmocnienia. Dołączyło aż siedmiu nowych zawodników oraz trener – Abel Resino. Wielkich zmian w grze jednak ta rewolucja nie przyniosła. W nowym roku wygrali tylko jedno spotkanie, trzy zremisowali, a cztery przegrali.
Ostatnie trzy wizyty Barcelony w Andaluzji łatwe i przyjemne dla Katalończyków nie były. W ostatnim sezonie ulegli 0:1. Pozostałe dwa spotkania zakończyły się zwycięstwami, lecz były one jednobramkowe. Biorąc pod uwagę ostatnią dyspozycję Granady na własnym obiekcie oraz ostatnie wyniki Barçy na ich stadionie to piłkarzy z Camp Nou czeka sporo wysiłku.
Jednak Barcelona jest w formie, a w dodatku podrażniona porażką w ostatnim ligowym spotkaniu, a wszyscy wiemy, co Barça potrafi, gdy ktoś ją zdenerwuje. To goście są faworytami i nawet ostatnie wyniki Granady na własnym stadionie tego nie zmieniają. Lekceważyć przeciwnika nie wolno, lecz po spotkaniu z Málagą podopieczni Luisa Enrique z pewnością nie myślą o niedocenianiu rywala.
Natalia Muczyńska (DumaKatalonii.pl): Mecz z Granadą wydaje się być formalnością dla FC Barcelony, ale tak wcale być nie musi. Rywal na własnym boisku ma bardzo dobrą serię bez porażki i na pewno będzie chciał ją podtrzymać. Jednak Katalończycy nie mogą sobie pozwolić na kolejne potknięcie, jeżeli nadal chcą liczyć się w walce o mistrzostwo Hiszpanii. Zapowiada się ciekawy mecz i mimo wszystko stawiam na zawodników Luisa Enrique! Mój typ: 1:3 po bramkach Neymara i Messiego (2).
Dawid Jasnowski (BlogFCB.com): Po takim spektaklu, jaki zaprezentowali nam piłkarze Barcelony w spotkaniu z Manchesterem City, osobiście nie mogę doczekać się meczu z Granadą. Andaluzyjczycy nie wygrali spotkania od końca stycznia. Od tego czasu zanotowali dwie porażki i dwa remisy. Mimo wszystko, nie spodziewam się bardzo łatwego meczu z zespołem, który broni się przed spadkiem z Primera División. Jakkolwiek trudno by jednak nie było – trzy punkty muszą jechać do Barcelony. Biorąc pod uwagę ostatnie potknięcie z Málagą i możliwość doskoczenia do Realu Madryt, teraz już z pewnością nie ma miejsca na takie wpadki.
Źródło: Własne