Dziś wieczorem piłkarze Barcelony mają tylko jedno zadanie – wyeliminować zespół Manchesteru City. Awans do ćwierćfinału nadal pozostaje sprawą otwartą, lecz wszystkie karty ma Barça i tylko totalna katastrofa może odebrać jej prawo do gry w kolejnej rundzie Ligi Mistrzów. Początek meczu, jak zwykle, o godzinie 20:45.
W dzisiejszym spotkaniu emocji z pewnością nie będzie brakować. Barcelona jest już jedną nogą w ćwierćfinale, choć Manchester City wciąż ma szanse na awans. Szanse niewielkie, jednak drużynie, która posiada wielu znakomitych piłkarzy to wystarcza.
Emocji, których się dziś spodziewamy, mogło tak naprawdę nie być. Kwestię awansu Barcelona mogła załatwić już w pierwszym meczu, a dziś tylko zbić z rywalami piątki. Z drugiej strony może to i dobrze, że Leo Messi nie wykorzystał rzutu karnego w końcówce pojedynku na Etihad? Dla samego widowiska to rzecz bardzo dobra. Coś przynajmniej będzie się działo.
Od pierwszego meczu obu drużyn mięło już trochę czasu. The Citizens rozegrali trzy spotkania. Gdyby patrzeć na formę podopiecznych Manuela Pellegriniego w tych meczach, to można byłoby stwierdzić, że do Barcelony przylecą tylko dlatego, że muszą. Wygrali tylko jedno spotkanie, a resztę przegrali. Porażkę z Liverpoolem można jeszcze jakoś tłumaczyć, ale z Burnley? I to na kilka dni przed jednym z najważniejszych spotkań sezonu. W dodatku dyspozycja drużyny z północnej Anglii w porównaniu do formy ich rywali wskazuje tylko jednego faworyta, którym oczywiście nie jest City. Problem w tym, że piłkarze w niebieskich strojach z pewnością będą chcieli pokazać się z lepszej strony, nadal wierząc w pierwszy w swojej historii awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Barça z kolei rozegrała o jeden pojedynek więcej. Wszystkie wygrała nie dając rywalom żadnych szans. Podopieczni Luisa Enrique widocznie postanowili nieco nastraszyć swoich dzisiejszych rywali, pokazując bardzo dobrą grę, dzięki której byli w stanie strzelić 14 goli, tracąc tylko trzy. W tym czasie zdołali zapewnić sobie grę w finale Pucharu Króla. Mówiąc ogólnie – Barcelona jest w świetnej formie przed dzisiejszym meczem.
Dziś jednak na bok trzeba odłożyć ostatnie wyniki obydwu drużyn. O zwycięstwie zadecyduje motywacja i po prostu dyspozycja dnia. Być może decydujący będzie Leo Messi, podrażniony swoim niepowodzeniem na Etihad. Dobrą wiadomością dla gości jest z pewnością powrót Yaya Touré. Iworyjczyk będzie bardzo groźny, tym bardziej, że zna styl Barcelony.
Faworytem jest Blaugrana i to w zasadzie od niej zależy sprawa awansu. Może szybko strzelić bramkę i zamknąć dwumecz. Może też na samym początku popełnić katastrofalny błąd i stracić bramkę, która skomplikuje gospodarzom drogę do ćwierćfinału.
Dominika Siudem (DumaKatalonii.pl): Rewanż z Manchesterem City na Camp Nou zapowiada się jako ciekawy, ale również niełatwy mecz dla obu drużyn. Zawodnicy z Barcelony, oprócz chęci awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, mają też pewnie w głowach nadchodzące spotkanie z Realem Madryt, co również może być znaczące. Wynik pierwszego meczu oraz czynnik w postaci gry na własnym boisku przemawiają za Barçą, jednak w tym przypadku trudno jednoznacznie stwierdzić, jak mecz się zakończy, gdyż City na pewno nie odpuści. Ja liczę na dobrą grę, która zakończy się zwycięstwem i awansem Barcelony oraz która podniesie morale przed nadchodzącym El Clásico.
Radosław Krajewski (BlogFCB.com): Można spekulować, czy gdyby Leo Messi trafił w końcówce z karnego, to czy byłoby już po dwumeczu. Nawet bez tego gola jestem przekonany, że Barcelona bez większych problemów awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Chciałbym być bardziej obiektywny i dać choć cień szansy angielskiej drużynie, ale ona sama nie daje żadnego powodu, aby na nią stawiać. City w trzech ostatnich kolejkach ligowych zdołało zdobyć tylko 3 punkty, między innymi przegrywając w weekendowym meczu z beniaminkiem Burnley znajdującym się w strefie spadkowej. Nawet Yaya Touré nie jest w stanie poprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa. Choć rozgrywki europejskie rządzą się innymi prawami, to mocno wątpię, aby Iworyjczyk odpalił akurat na ten mecz. Bardziej od byłego gracza Barcelony obawiam się Sergio Agüero i Davida Silvy. Argentyńczyk już w pierwszym meczu pokazał, że upór może przynieść wymierne korzyści. Ten drugi ma wszelkie możliwości, aby doprowadzać genialne piłki do napastników. Ale to tylko dwóch graczy świetnych, a to nie wystarczy, aby pokonać naprawdę solidną Barcelonę. Można się obawiać o formę Suáreza i Neymara, bo w meczu przeciwko Eibarowi nie zaprezentowali się z dobrej strony, ale trudno uznawać tamto spotkanie za reprezentatywne. Mistrz Anglii nadal nie jest drużyną na miarę Ligi Mistrzów. To ekipa gwiazd, której nie brakuje indywidualności, ale nawet po tylu latach nie potrafią stworzyć drużyny z prawdziwego zdarzenia. Brak im tożsamości i charakteru, a bez tego nigdy nie osiągną niczego wielkiego na europejskich arenach.