Choć jego rola w pierwszym zespole jest ograniczona, to Jordi Masip nie zamierza się poddawać. Od początku sezonu realizuje specjalny plan treningowy, który ma poprawić jego formę fizyczną.
Od samego początku Luis Enrique chciał go mieć w swoim składzie. Trener dobrze znał Jordiego Masipa z zespołów młodzieżowych i był przekonany o jego wkładzie w grę pierwszego zespołu. W rzeczywistości jednak rola bramkarza w pierwszym zespole jest niemal zerowa, bowiem od początku sezonu Masip wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu – rewanżowym z Huescą na Camp Nou w Pucharze Króla.
Jednak Jordi Masip pomimo logicznego rozczarowania związanego z brakiem występów, nie zamierza się poddawać. Zawodnik bardzo docenia fakt możliwości codziennych treningów z najlepszymi zawodnikami na świecie. Każdego dnia stara się nauczyć czegoś nowego, by stać się jeszcze lepszym bramkarzem niż jest obecnie.
Jego relacje z ter Stegenem i Bravo są bardzo dobre. Na początku, ze względów językowych, zaczął dogadywać się z Chilijczykiem. Jednak teraz z powodu wieku i faktu, że Niemiec zaczął uczyć się języka hiszpańskiego i z nim utrzymuje dobre relacje. Niemniej jednak najwięcej czasu spędza z Montoyą, Sergim Roberto i Rafinhą. Wszyscy znają się bowiem jeszcze z czasu gry w zespołach młodzieżowych.
Masip czuje się gotowy na powołanie trenera, nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym. Od początku sezonu realizuje specjalny polan przygotowany przez sztab trenerski, który ma na celu wzmocnić jego sprawność oraz poprawić umięśnienie. Zawodnik spędza wiele godzin na siłowni. Od czasu dołączenia do pierwszego zespołu wyraźnie stracił na wadze. Jest szczuplejszy, zwinniejszy i szybszy. Zawodnik jest otaczany z każdej strony przez najlepszych, nie tylko piłkarzy, ale i trenerów, co daje mu szansę na stanie się jednym z najlepszych.
Jordi Masip nie ma jednak złudzeń, dobrze wie, że o występy w tym sezonie będzie bardzo trudno. Jednak wie także, że jego obowiązkiem jest codzienne stawianie się na treningu z myślą, że wyjdzie w podstawowym składzie w kolejnym spotkaniu.
Źródło: Sport.es