Marc-André Ter-Stegen udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi Hamburger MorgenPost, w którym opowiedział o swojej przeprowadzce do słonecznej Hiszpanii i obecnej sytuacji w bramce Blaugrany.
Wracając do swoich pierwszych chwil w stolicy Katalonii, wspomina: „zostałem ciepło przyjęty” i podkreśla, że „w Barcelonie nikt nie rozkłada przez tobą czerwonego dywanu. Byłbym naiwny myśląc, że będzie łatwo zostać bezapelacyjnie numerem jeden Barçy. Jednak to jest cel, do którego się zbliżam”.
„Trudno mi zaakceptować fakt, że zasiadam na ławce podczas spotkań La Liga. To oczywiste, że chcę grać więcej w przyszłości”, dodaje.
Zapytany o życie „supergwiazdy” w Barcelonie, odpowiada zdecydowanie: „Nie jestem żadną supergwiazdą. Nie jestem Justinem Timberlake’iem czy Kanye Westem. Jestem zwyczajnym facetem”.
O przyszłości w Barcelonie wypowiada się krótko: „Czuję się dobrze w tym klubie i mam nadzieje, że spędzę tutaj wiele miłych chwil”.
Chociaż przyznaje, że obecnie nie jest idealnie: „Nie jestem pierwszym golkiperem w tym momencie, to nie jest dla mnie łatwa sytuacja”.
Źródło: Sport.es