Jakie to uczucie dostać się do La Masii? Jak wygląda przejście na profesjonalizm? Z jakimi przeszkodami zmagają się zawodnicy, którzy chcą dołączyć do piłkarskiej elity? Tego wszystkiego dowiecie się w wywiadzie z Xavim, który wystąpił w programie Barça TV „Bohaterowie cantery”.
Przed Barceloną
„Zacząłem grać w Jabac, mając 5 lat. Półtora roku później uczęszczałem do szkółki założonej przez mojego ojca”.
„W meczu z Barceloną widziałem niesamowitych zawodników, pokonali nas 4:0, a ja nie wierzyłem, że reprezentuję ich poziom”.
Z Terrassy do Barçy
„Pod koniec pierwszego roku w Alevin ojciec oznajmił mi, że dostanę szansę pokazania się na treningu w Barcelonie. Zorganizowaliśmy gierkę, strzeliłem 3 gole – od małego grałem jako media punta – byłem zdenerwowany i chciałem wypaść jak najlepiej. Jednak okazało się później, że Barça przyjęła mnie do szkółki, niezależnie od treningu. A ojciec skłamał, żebym podszedł do sprawy na poważnie”.
„W Alevin A trenowałem pod okiem Juana Asensi. To był gigantyczny przeskok. Asensi podarował mi opaskę kapitańską i wygraliśmy ligę. Wspominam ten okres miło, nauczyłem się wielu rzeczy”.
„Graliśmy ustawieniem 3-4-3. W Infantil wystawiali mnie na pozycji Guardioli. Cruyff narzucił styl, który obowiązywał od młodzieżówek, aż po pierwszy zespół. Ćwiczenia, które wykonywaliśmy przypominają te, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Organizowaliśmy kółeczko i pod żadnym pozorem nie wolno było stracić piłki. Byłem pomocnikiem. Jako „4” wywiązywałem się bardzo dobrze ze swoich zadań. W jednej chwili znajdowałem 200 możliwości zagrania komuś piłki. Styl gry był idealnie skrojony na moje warunki”
„Człowiek, któremu Barcelona zawdzięcza swoją świetność, to Joan Vilà. Prowadził mnie przez kolejne cztery lata, w drodze z Infantil do Juvenil A. Spędzaliśmy godziny na powtarzaniu zagadnień taktycznych. Przekazał nam ogromną wiedzę piłkarską. Zresztą, Barça jest jak uniwersytet, w którym robisz magistra z futbolu”.
Koledzy
„Znałem chłopaków, którzy byli bardziej utalentowani ode mnie. Pamiętam zawodnika, którego kilka lat dzieliło od osiągnięcia największych sukcesów. Mario Rosas przybył do nas jako 13-latek, operował obiema nogami. Zastanawialiśmy się tylko, gdzie go wypatrzyli. To był Messi tamtego okresu. Trafił do pierwszej drużyny, ale zabrakło szczęścia”.
Przejście na profesjonalizm
„Narosło sporo wątpliwości. Mając 16, 17 lat nie wiesz czy odchodzisz, czy zostajesz. Chciałem poświęcić się temu całkowicie, ale powtarzałem sobie, że w Barcelonie jest miejsce tylko dla wybranych”.
„Młodzieżową piłkę i dorosłe rozgrywki dzieli brutalna przepaść”.
„Kiedy grasz w Juvenil A widzisz cel coraz bliżej, chociaż wtedy istniała jeszcze Barça C. Czujesz, że wszystko staje się bardziej profesjonalne. Rozgrywasz spotkania w drużynie rezerw i znajdujesz się o krok od upragnionego debiutu”.
„Po przygodzie w Juvenilu A, szkoleniowcy zdecydowali, że przeskoczę etap gry w Barcelonie C i od razu dołączę do drugiego zespołu. Z rezerwami wygraliśmy ligę i awansowaliśmy do Segunda División. To był wspaniały rok. Naszym występom przyglądał się van Gaal, więc czułem się jak profesjonalista”.
„Awans do pierwszego zespołu i ponowne odesłanie do rezerw, to skomplikowana sprawa. Spędziłem tam trzy lata, występując z „26” na plecach (zawodnicy pierwszej drużyny grają z numerami od 1 do 25 – przyp. red.). W dodatku pewnego dnia van Gaal podszedł do mnie i powiedział „musisz wrócić do Barçy B, nie pokazujesz poziomu, którego oczekuję”.
Talenty cantery
„Uważam, że Samper może święcić triumfy w Barcelonie. Widzę jak ustawia się na boisku. Potrafi doskonale czytać grę. Jednak nie powinniśmy porównywać go ze mną, nie można zrzucać na niego takiego ciężaru, to nieuczciwe”.
„Jeśli pracują z poświęceniem i zapałem, dostaną swoje szanse”.
„Piłkarza cantery można porównać do własnej firmy, zawsze wykazuje dodatkowe zaangażowanie i dąży do kompromisu”.
„Zawodnicy, którzy przybywają do nas z zewnątrz, potrzebują co najmniej roku, aby dostosować się do modelu gry Blaugrany”.
Źródło: Weloba.es