Mało kto przed startem sezonu pomyślałby, że na pierwsze efektowne zwycięstwo w lidze Barcelona czekać będzie musiała do 4. kolejki. Dzisiejsze spotkanie przełamało strzelecką niemoc piłkarzy ze stolicy Katalonii. Podopieczni Luisa Enrique po dwóch bramkach Leo Messiego i po jednym trafieniu Marca Bartry i Neymara poknała Levante 4:1.
Liczne kontuzje w zespole wymusiły na Luisie Enrique spore roszady w składzie. Swoją szansę otrzymali Bartra, Adriano, Munir i Sandro. Na ławce zasiedli Alba, Iniesta i Suárez. W Drugiej połowie zadebiutował Gumbau, który zmienił Busquetsa. Do gry po kontuzji wrócił Dani Alves. Z kolei Leo Messi teoretycznie grał w pomocy, lecz jak to ma w swoim zwyczaju był wszędzie.
Mecz rozpoczął się tak jak mogliśmy się spodziewać – od absolutnej dominacji Barcelony. Postawa Levante jasno wskazywała ich cel, którym był jak najmniejszy wymiar kary. Pomóc w tym miała obecność aż pięciu obrońców. Kibice liczyli na festiwal bramek, ale po pierwszych czterdzieści minut ich apetyt na gole nie został zaspokojony. Od poprzednich spotkań to nie różniło się niczym. Podopieczni Luisa Enrique stwarzali sobie doskonałe okazje do pokonania bramkarza gości, lecz ponownie brakowało naprawdę niewiele. Najlepsze okazje ku wpakowaniu piłki do siatki miał Leo Messi. Argentyńczyk w 15. minucie strzelał na raty, a chwilę później jego uderzenie z rzutu wolnego poszybowało wysoko nad bramką. Kapitan Barçy kolejne szanse miał pod koniec pierwszej części gry, lecz znowu brakowało mu skuteczności. Nie tylko „10” Blaugrany zagrażał Levante. Swoje okazje na zdobycie gola mieli Neymar, Sandro, Munir i Bartra, lecz także oni mieli rozregulowane celowniki. Szczególnie szkoda akcji Sandro. Kanaryjczyk nie trafił do niemal pustej bramki, po wcześniejszym strzale Messiego.
Zawiedziona brakiem goli w pierwszej połowie Barcelona, na drugą część gry wyszła z mocnym postanowieniem pokonania bramkarza Levante. Długo nie musieliśmy czekać na pierwsze trafienie w tym spotkaniu. W 50. minucie Leo Messi zagrał świetną piłkę w pole karne do Marca Bartry, a ten niczym rasowy napastnik wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Zdobytego gola stoper Barçy zadedykował Rafinhi. Goście nie zdążyli otrząsnąć się po tej bramce, a już stracili drugą. W 54. minucie pod bramką przyjezdnych doszło do niemałego zamieszania, w którym najlepiej zachował się Neymar i już było 2:0. Brazylijczyk podobnie jak Bartra, swojego gola zadedykował Rafinhi. Dwie bramki to dla gospodarzy było mało. Cztery minuty później było już 3:0. W pole karne wbiegł Neymar, który został sfaulowany przez jednego z obrońców Levante. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł oczywiście Leo Messi i pewnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza.
Trzecia bramka nieco rozluźniła podopiecznych Luisa Enrique. Do głosu coraz bardziej dochodziło Levante. Drużyna z Walencji stwarzała większe zagrożenie i w 64. minucie było już 3:1. Błąd przy rzucie rożnym dla przyjezdnych popełnił ter Stegen, co wykorzystał Casadesus.
Stracony gol przypomniał Barcelonie, że mecz się jeszcze nie skończył. W 76. minucie sędzia podyktował drugi rzut karny dla Barçy. Tym razem faulowany był Leo Messi i to on stanął przed szansą na swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Okazji tej jednak nie wykorzystał posyłając piłkę wysoko nad bramką.
Niewykorzystany rzut karny mocno podirytował Argentyńczyka, który szukał okazji do rehabilitacji. Taka szansa nadeszła w 88. minucie. Messi w typowy dla siebie sposób zszedł do środka i strzałem po ziemi pokonał Rubéna. W ostatniej akcji Barcelona miała jeszcze rzut rożny, lecz go nie wykorzystała.
FC Barcelona – Levante UD 4:1
Gole:
1 : 0 – 50″ Bartra
2 : 0 – 54″ Neymar
3 : 0 – 68″ Messi (karny)
3 : 1 – 64″ Casadesus
4 : 1 – 88″ Messi
Barcelona: Ter Stegen; Alves, Bartra, Mascherano, Adriano; Busquets (62″ Gumbau), Rakitić, Messi; Munir, Neymar; Sandro.
Levante: Rubén; Iván López, Trujillo, Feddal, Juanfran; Toño, Camarasa (80″ Garcia); Verza, J. Lerma, Ghilas (63″ Casadesus), Roger (68″ Deyverson).
Źródło: Własne