Canterano może zanotować swój setny mecz w pierwszym zespole FC Barcelony.
Sergi Roberto zadebiutował podczas ery Guardioli 10 listopada 2010 roku w wieku 18 lat. Po ponad pięciu latach możliwe, że odnotuje swój mecz numer sto w barwach Barçy. Z pewnością nie wyobrażał tego sobie jeszcze po poprzednim sezonie.
Wszechstronny pomocnik przeszedł chyba przez wszystkie możliwe przeszkody w drodze do pierwszego składu. Pomogły mu w tym cierpliwość i wytrwałość. Gdyby zabrakło mu tych dwóch cech, nie widzielibyśmy go na Camp Nou już od zakończenia poprzedniego sezonu po tym jak nie mógł liczyć na częste występy.
Podobno sam Luis Enrique doradził mu pozostanie w Barcelonie. Lucho znał tego piłkarza jeszcze z etapu prowadzenia rezerw FC Barcelony i zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później ten okaże się kluczowy dzięki swojej wszechstronności.
Czas przyznał im obu rację. Roberto stał się jednym z ważniejszych zawodników w talii trenera. Może i nie gra cały czas w wyjściowej jedenastce, ale jest jokerem, na którego może postawić Lucho w razie niemożności obsadzenia prawie dowolnej pozycji na boisku. Wystarczy odnotować obecne braki kadrowe na bokach obrony.
Luis Enrique nie szczędzi słów, aby chwalić młodego Katalończyka: „To piłkarz z tych, którzy mają wszystko, czego trzeba. Dla nas to niezawodność i wszechstronność. Może grać na rozmaitych pozycjach i robi to bardzo dobrze. Jest gwarancją dla nas wszystkich”.
Podczas dzisiejszego meczu rewanżowego z Atlético Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Sergi Roberto może zanotować swój setny występ dla Dumy Katalonii.
Źródło: Sport.es