Katalończycy w tym sezonie wypracowali 19 rzutów karnych. Z tego aż trzy w ostatnim meczu ze Sportingiem Gijón.
FC Barcelona wygrała ze Sportingiem Gijón aż 6:0 i połowa bramek padła po rzutach karnych, które wzbudziły kontrowersje drużyny przeciwnej, ale też opinii publicznej. Gracze Luisa Enrique wykonywali w tym sezonie aż 19 jedenastek, a dla porównania Real Madryt miał ich o 10 mniej.
W przeciągu 11 minut sędzia Carlos Clos Gómez trzykrotnie wskazał na wapno. Trener gości, Abelardo, nie ukrywał swojego niezadowolenia. „Nie będę gryzł się w język. Uważam, że wynik jest za wysoki”, mówił po spotkaniu.
Tym bardziej, że w pierwszej połowie sędzia mógł odgwizdać rzut karny dla Sportingu za nieprzepisowe zagranie Gerarda Piqué. Obrońca Blaugrany skomentował całe zamieszanie z rzekomo stronniczym sędziowaniem. „Mówienie o tym, że wygraliśmy dzięki arbitrowi byłoby niesprawiedliwe. Nie wpłynął on na wynik meczu”, dodaje stoper.
Pierwszy rzut karny został podyktowany za zagranie piłki ręką przez Canellę, który stał dosyć blisko Daniego Alvesa i nie miał możliwości odsunąć ręki od nadlatującej piłki. Karnego wykorzystał Luis Suárez.
Trzy minuty później Antonio Sanabria wygrał walkę bark w bark z Neymarem, ale Brazylijczyk padł na murawę i sędzia nie miał wątpliwości. Urugwajczyk trafił jedenastkę po raz kolejny.
Chwilę później Neymar nie sięgnął piłki w wyskoku i sygnalizował faul Ognjena Vranješa. Sędzia dał się nabrać i pokazał Bośniakowi drugą żółtą kartkę.
Ostatni raz trzy karne w jednym spotkaniu zostały podyktowane w październiku na korzyść Sevilli w meczu z Getafe (5:0). Z kolei sędzia Clos Gómez trzeci raz w karierze podyktował trzy karne dla Barcelony.
Źródło: Marca.com