Marc Bartra udzielił dwóch wywiadów – dla Sportu i Mundo Deportivo, w których wypowiadał się na temat swojego odejścia z katalońskiego klubu.
Pierwsze, obowiązkowe pytanie – dużo Cię kosztowało odejście z Barçy?
Tak. Skłamałbym, gdybym odpowiedział, że nie. Spędziłem tu wiele lat, nie tylko w pierwszej drużynie. Łącznie we wszystkich formacjach Barçy grałem 11 lat. To są skomplikowane rzeczy, ale prawdziwe. Ufność, jaką od początku obdarzyli mnie w Dortmundzie, sprawiła, że to wszystko stało się nieco łatwiejsze niż się spodziewałem.
Można powiedzieć, że nie było innej opcji niż odejście…
Myślę, że ta opcja przyszła w bardzo dobrym momencie. W Barçy spędziłem wiele wspaniałych, ale i trudnych lat, dzięki którym dojrzałem. Jeszcze bardziej w ubiegłym sezonie, który był bardzo skomplikowany.
Wydaje się nielogiczne, że Barça zaproponowała Ci przedłużenie umowy tylko po to, żeby wysłać Cię na wypożyczenie.
Przez całą swoją karierę w Barçy powtarzałem, że wypożyczenie nie jest czymś, co mi się podoba. To jest jak bycie na ziemi niczyjej. Jeśli gdzieś odchodzę, to robię to, bo tak wskazuje mi serce.
Czy w pewnym momencie poczułeś się zlekceważony przez Barçę?
Wielokrotnie, gdy nie grałem w podstawowym składzie, a czułem, że mogę to zrobić. To jest trudne dla zawodnika, zwłaszcza, gdy czujesz się dobrze pod względem fizycznym i dojrzale. Zawsze jednak szanowałem decyzję trenera.
Nie czułeś potrzeby rozmowy z Luisem Enrique?
Nie rozmawialiśmy, bo fakty mówią więcej niż słowa. Jednak nigdy nie powiem złego słowa na Barçę czy Luisa Enrique. Byłem w klubie w trakcie jego najlepszej ery w historii. Zdobyłem wiele tytułów, z Luisem Enrique i innymi trenerami. Dojrzałem, dzięki tym wszystkim rzeczom – zarówno dobrym jak i złym, które miały miejsce w klubie.
Dlaczego Borussia?
Myślę, że ten zespół będzie we mnie wierzył. Thomas Tuchel wywarł na mnie dobre wrażenie, nie tylko we wspólnej rozmowie, ale też gdy oglądałem jego zespół w ubiegłym roku. To drużyna, która ma niezwykłych fanów i może walczyć we wszystkich trzech rozgrywkach. To drużyna, gdzie mogę rozwinąć się nie tylko pod względem sportowym, ale i osobistym.
Jak przebiegł twój proces transferu do Borussii?
Wszystko przebiegło bardzo szybko. Otrzymałem ofertę z Dortmundu, którą bardzo doceniłem i napełniła mnie entuzjazmem. To dla mnie wielkie wyzwanie. Zrobiłem wielki krok, ale widząc, jak to wyglądało w zeszłym sezonie, mniej więcej tak sobie wyobrażałem, że to wszystko się skończy.
Znasz niemiecki?
Nie (śmiech). Próbowałem nauczyć się tylko kilku słów. Gdy będę tam, będę zmuszony do nauki niemieckiego, z czego bardzo się cieszę.
Mówiłeś, że będziesz jeszcze jednym culé w Niemczech.
Jestem culé od urodzenia. Te wszystkie doświadczenia sprawiły, że stałem się nawet kimś więcej, choć oczywiście pewne momenty mi się nie podobały. Mimo wszystko zostawiam tu wielu przyjaciół i fanów, którzy sprawili, że poczułem się doceniony. Ich wsparcie jest warte więcej niż cokolwiek innego.
Jak wiele razy słyszałeś: Jak oni mogli pozwolić Bartrze odejść?
Słyszałem to wielokrotnie, na ulicach, od przyjaciół, culé, których znam… Sądzę, że to dlatego, że spędziłem tak wiele lat w klubie i z powodu mojej siły. Takie rzeczy jednak się zdarzają. Przede mną nowe wyzwanie, które sprawia, że jestem bardzo podekscytowany.
Źródło: Sport.es / MundoDeportivo.com