Koszykarze FC Barcelony nie zdołali pokonać Realu Madryt w meczu numer 3 wielkiego finału Ligi Endesa. Królewskim brakuje już tylko jednego zwycięstwa, by zdobyć mistrzostwo.
Po dwóch starciach obu ekip stan rywalizacji wynosił 1:1. Nie wróżyło to dobrze przed nadchodzącymi potyczkami w Madrycie. W obu spotkaniach w stolicy Hiszpanii faworytem ma być Real. Jeszcze przedmeczem niejednemu fanowi Blaugrany kamień spadł z serca, widząc przygotowującego się do meczu Juana Carlosa Navarro. Przypomnijmy, że parę dni przed tym tą potyczką wyciekła informacja, jakoby „La Bomba” doznał kontuzji wykluczającej go z meczu numer 3.
Już od samego startu gry gospodarze objęli prowadzenie. Zarówno jedni, jak i drudzy starali się zdobyć punkty poprzez rzuty zza łuku, które we większości przypadków nie były udane, co pokazują statystyki. Real starał się stłamsić Barcelonę, ale za sprawą trójek Satoranský”ego nie zdołał uciec z wynikiem. W pewnym momencie pierwszej ćwiartki Duma Katalonii objęła nawet prowadzenie, lecz po chwili zostało one utracone. Co ciekawe, był to jedyny moment tego spotkania, w którym podopieczni Xaviera Pascuala mieli więcej oczek niż Real. Po 10 minutach gry na tablicy widniał wynik 29:21 na niekorzyść Barçy.
Druga kwarta przyniosła zarówno dobre, jak i te gorsze momenty. Z pewnością w pamięci pozostać może akcja Ante Tomicia, który pod ochroną trzech graczy, wykorzystał ich błąd w ustawieniu i w piękny sposób zapakował piłkę. Przy wyniku 35:26 dla Realu Barcelona zaliczyła serię punktową, po której udało im się wyjść do stanu 35:31. To jednak nie dało zbyt wiele, ponieważ gospodarze ponownie w znaczący sposób powiększyli swoją przewagę. W niektórych przypadkach zawodziła defensywa Katalończyków, albowiem zawodnicy Królewskich potrafili przedostać się pod kosz bez większego trudu. W takich momentach często przydawały się skuteczne rzuty zza łuku Álex Abrinesa, lecz ten przez okres ponad czternastu minut gry nie zdobył nawet oczka. Na przerwę Blaugrana schodziła przegrywając 54:41.
Sytuacja nie wyglądała za ciekawe z perspektywy gości. W trzeciej ćwiartce sprawy w swoje ręce próbował wziąć Juan Carlos Navarro, trafiając w charakterystyczny dla siebie sposób trójkę, lecz po chwili przyszedł czas na niesamowitą serię punktową Realu. Zdołali oni powiększyć przewagę z wyniku 62:56 do tej różnicą dwudziestu jeden punktów. Jedną z rzeczy, które przyczyniły się do tak fatalnej gry w tej części spotkania, był brak pomysłu na rozgrywanie akcji w ofensywie i częste straty, które skutkowały łatwymi punktami dla Królewskich.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się z wynikiem 77:58. Przy linii w charakterystycznym stylu szalał Xavier Pascual, lecz nawet jego przerwy na żądanie nie zmieniły gry Barçy. Pod koniec meczu, kiedy nie było już szans na zwycięstwo, zawodnicy mogli jedynie poprawić swój dorobek punktowy. W ogólnym rozrachunku najskuteczniejszymi graczami Dumy Katalonii w tym spotkaniu byli Ante Tomić oraz Justin Doellman, którzy zdobyli kolejno 18 i 17 oczek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 91:74. Barcelona ma coraz mniejsze szanse na zdobycie mistrzostwa, albowiem musiałaby wygrać kolejne dwie rywalizacje, co nie jest z kolei niemożliwe.
Real Madryt: Ayón (12), Carroll (3), Llull (21), Thompkins (10), Taylor (2), Rudy (18), Nocioni (6), Maciulis (3), Doncic (4), Reyes (5), Sergio Rodríguez (7), Hernangómez (-).
FC Barcelona Lassa: Doellman (17), Abrines (-), Satoransky (10), Navarro (6), Tomic (18), Ribas (3), Vezenkov (-), Lawal (5), Samuels (3), Oleson (5), Perperoglou (7), Arroyo (-).
- mecz 1: 15.06.16 – FC Barcelona Lassa 100:99 Real Madryt
- mecz 2: 17.06.16 – FC Barcelona Lassa 70:90 Real Madryt
- mecz 3: 20.06.16 – Real Madryt 91:74 FC Barcelona Lassa (20:00)
- mecz 4: 22.06.16 – Real Madryt – FC Barcelona Lassa (20:30)
- mecz 5: 25.06.16 – FC Barcelona Lassa – Real Madryt (19:00)
Źródło: Własne