Robert Fernández zapewnia że Brazylijczyk będzie ważnym zawodnikiem i chwali zachowanie Neymara po Igrzyskach: “To, co zrobił Neymar jest poprawne i ja bym postąpił tak samo”.
Robert Fernández, sekretarz techniczny FC Barcelony, powiedział, że jest bardzo zadowolony z przebudowy zespołu, która miała być zrobiona i zapewnił, że klub w żadnym momencie nie myślał o porzuceniu Rafinhi. „W żadnym momencie nikt z jego otoczenia nie powiedział mi że chce odejść”, zapewnił. Robert wyjaśnił, że „Rafinha jest bardzo ważnym zawodnikiem dla nas. Właśnie przyjechał z Igrzysk, grał w Bilbao i nie mam wątpliwości, że będzie miał minuty”.
Dla sekretarza technicznego przebudowa jest bardzo pozytywna: „Musiałem przeanalizować to, co miałem i zawsze mówiłem, że odziedziczyłem zespół na bardzo ważnym poziomie, rywalizowaliśmy i wygrywaliśmy tytuły, grając bardzo dobrą piłkę, jedna z rzeczy, z którą klub zawsze był zgodny. Staraliśmy się być lepsi i to jest bardzo trudne, ale myślę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty i podjęliśmy właściwe decyzje”.
Technik wyjaśnił, że choć przedstawiła się możliwość rynku, od dawna śledzili André Gomesa: „Dawno temu, rozważaliśmy taką możliwość, ale nie było to łatwe. Były też inne sytuacje, które były priorytetem w zespole. Z André istniały bardzo dobre stosunki, ale najpierw chcieliśmy zamknąć inne działania”.
Było to również bardzo jasne, że zarządzanie, które dokonał Luis Enrique związane z powrotem Neymara po Igrzyskach”. Kierownictwo, które zrobił Luis jest poprawne i zrobiłbym tak samo”. Dodał, że „jest wyjątkowym graczem, z warunkami, o których wszyscy wiemy, wyjątkowy zawodnik”. Albert Soler stwierdził, że „Neymar miał bilet powrotny, nie była to prośba od gracza”.
Co do ewentualnego odnowienia Luis Enrique, jest optymistą, ale wzywa do spokoju. „Widzę to z wielką siłą i entuzjazmem. Wszystko w swoim czasie, w klubie zawsze są rzeczy do rozwiązania. Najważniejszą rzeczą jest, aby zachować spokój i być szczęśliwym i to widzę w tej sytuacji. Silny i entuzjastyczny, jestem bardzo spokojny”.
Źródło: Mundo Deportivo