27 kwietnia 2012 roku Pep Guardiola na konferencji prasowej ogłosił, że odchodzi z klubu. Na tej samej konferencji prasowej Sandro Rosell i Andoni Zubizarreta poinformowali, że Tito Vilanova zajmie jego miejsce… Pięć lat później mamy do czynienia z analogiczną sytuacją – Luis Enrique zdecydował się na odejście, a Josep Maria Bartomeu i Robert Fernández szukają dla niego zastępcy. W obu tych historiach jest jednak jedna różnica – wciąż nie wiadomo, kto zostanie tym zmiennikiem.
Taka sytuacja jest na pewno pożywką dla dziennikarzy, którzy prześcigają się w wymyślaniu nazwisk kolejnych trenerów, mogących zając stanowisko Luisa Enrique. Dlaczego więc Barça nie podała jeszcze nazwiska nowego trenera? Powód wydaje się być prosty. Ona po prostu chce go chronić.
Barcelonie do końca sezonu pozostało w najlepszym przypadku 14 spotkań. Jeśli na stanowisko trenerskie zostanie wybrany Juan Carlos Unzué (a wiele na to wskazuje), to może się okazać, że zarząd specjalnie zwleka z ujawnieniem jego nazwiska. Klub obawia się bowiem, że jego przyszłość zostanie naznaczona rezultatami z najbliższych dwóch miesięcy.
Jeśli Barça wygra tytuły, to zmiana Luisa Enrique na Juana Carlosa Unzué będzie odbierana jako naturalna kolej rzeczy. I będzie powszechnie akceptowana. Jednak jeśli zespół przegra ligę i Ligę Mistrzów, wówczas mogą zacząć pojawiać się wątpliwości. Ponieważ wszyscy na świecie będą oczekiwać rewolucji, a przyjście Unzué będzie oznaczać kontynuację pracy Luisa Enrique, a nie radykalne zmiany. Prawda jest taka, że objęcie przez Tito stanowiska trenerskiego zostało ogłoszone dopiero po wygraniu przez drużynę Pucharu Króla. Jednak Luis Enrique nie jest Guardiolą, a Unzué nie jest Vilanovą. Poza tym od tamtych wydarzeń minęło pięć lat.
Jeśli to będzie Unzué czy ktokolwiek inny, Barça nie może zwlekać z ogłoszeniem jego nazwiska. Nie jest dobrze czekać do końca sezonu, by podjąć tę decyzję na podstawie ostatecznych rezultatów. Ponieważ tak ważna decyzja już dawno powinna zostać podjęta.
Źródło: Sport.es