Nasze zimowe okno transferowe nie należało do wybitnych, ba, wielu określiłoby je raczej mianem katastrofy. Barca miała pozbyć się niektórych graczy jak Garcia czy Araujo, jednak nikt nie opuścił klubu. Jedyny pozytyw płynący z tego okresu to… procent zarobiony z transferu innego klubu.
Nie od dzisiaj wiadomo, choć zarząd stara się nam to wyperswadować, że Barcelona ma kolosalne problemy finansowe. Walka o rejestrację Pau Victora i Daniego Olmo niech będą tego dowodami. Nic więc dziwnego, że nie byliśmy w stanie ściągnąć do zespołu nikogo wartościowego co może odbyć się na naszej dyspozycji w dalszej części sezonu.
Rozgrywki łatwiejsze nie będą, a zaraz dochodzą nam bardzo ważne mecze w Lidze Mistrzów. Krótko mówiąc z niepokojem możemy patrzeć w przyszłość. Jedynym pozytywnym aspektem w zakończonym już okresie transferowym jest… procent od transferu płynący z innego klubu. Mowa tutaj konkretnie o Nico Gonzalezie, który dołączył do Manchesteru City, które zapłaciło FC Porto 60 milionów euro odstępnego.
Jednocześnie ekipa z Półwyspu Iberyjskiego nie nacieszy się w pełni pozyskanymi środkami, bo aż 40 procent (24 miliony euro) musi przekazać Barcelonie, bo zobowiązała się do tego przy pozyskaniu jej wychowanka za 8,4 miliona euro. Lepszy rydz, niż nic..