W letnim oknie transferowym Barcelona bardzo długo szukała odpowiedniego wzmocnienia, które jednocześnie spinałoby ich budżet. Padło na sprowadzenie na Camp Nou Daniego Olmo, jednak istniało duże prawdopodobieństwo, że jego miejsce zajęłaby gwiazda PSG.
Większość kibiców piłki z pewnością ma z tyłu głowy niesamowitą batalię o rejestrację Daniego Olmo w barwach Barcelony. Początkowo był on zarejestrowany tymczasowo, za kontuzjowanego Andreasa Christensena. W grudniu jednak klub musiał mocno się napocić, aby udało się sfinalizować rejestrację. Co prawda Olmo nie był pierwszym wyborem Deco jeśli chodzi o wzmocnienie drużyny.
Pierwszym, najbardziej pożądanym kandydatem, był Nico Williams, który pokazał na Mistrzostwach Europy, że w parze z Lamine Yamalem potrafi czynić cuda. Atletic Bilbao stawiał jednak trudne warunki i ostatecznie młodszy z Williamsów został w Kraju Basków. Po nieudanych podchodach pod Hiszpana Barcelona ruszyła po kolejnego gracza. Jak podaje kataloński „Sport” miała być nim… gwiazda PSG, która świeci w Paryżu coraz jaśniej. Mowa o Desire Doue.
Francuz z futryną wszedł do pierwszego składu zespołu i za każdym razem pokazuje, że drzemie w nim gigantyczny potencjał. Jego sposób poruszania się, drybling i mądrość boiskowa zdecydowanie przewyższa jego młody wiek. Na drodze tego transferu stanęło finansowe fair-play z którym Duma Katalonii miała ogromne problemy w zeszłym sezonie i niestety nie była w stanie wykonać tego ruchu. Oznacza to, że Dani Olmo był dopiero trzecim wyborem Barcelony! Ciekawy zwrot akcji