Kariera Ansu Fatiego jest na dużym zakręcie, po nieudanym wypożyczeniu do Brighton wrócił do Barcelony chcąc walczyć o skład. Niestety ponownie uniemożliwiła mu to kontuzja a po powrocie nie było już dla niego miejsca. Jak się okazuje, mógł on odejść z klubu już zimą.
Na przestrzeni całego sezonu Fati zaliczył dziewięć spotkań, przebywając na murawie niespełna 200 minut. To wynik wręcz fatalny zważając na fakt, że Hiszpan chciał walczyć o pierwszy skład zespołu. Niestety Hansi Flick pomimo początkowych zapewnień nie korzystał zbyt wiele z usług zawodnika dla którego czas w Barcelonie dobiega końca. Ma odejść latem i klub szuka dla niego zespołu.
Jak się okazuje mógł on opuścić Dumę Katalonii już zimą, zainteresowany był Besiktas, który bardzo chciał mieć niedoszłą gwiazdę Barcelony w Stambule. Niestety transfer wysypał się na ostatniej prostej, zabrakło jedynie podpisu pod kontraktem. Klub miał usłyszeć od otoczenia zawodnika, że ten nie chce opuścić zespołu chcąc wciąż walczyć o skład. Teraz o fiasku rozmów opowiada prezydent Besiktasu:
„Ansu Fati był na naszej liście życzeń. Po meczu Ligi Europy moim celem było sprowadzenie do go Stambułu. Osiągnęliśmy nawet porozumienie z Barceloną, ale tego dnia powiedziano nam, że ostatecznie nie przyjdzie. Odpadnięcie z europejskich pucharów zrujnowało nasze plany” – przyznał.
Plan Fatiego na walkę o skład był jednak daremny, nie ma on szans w walce z Raphinhą i Yamalem, którzy w tym roku notują kapitalne liczby i są motorem napędowym drużyny Flicka. Fati jeśli wchodzi na boisko to na końcowe minuty i to często przy rozstrzygniętym dawno wyniku. Teraz jest to już niemal pewne, Hiszpan opuści klub latem. Przynajmniej musi, jeśli chce ratować swoją karierę.