Od dłuższego czasu trwały rozmowy pomiędzy zarządem Barcelony a otoczeniem Lamine Yamala w sprawie przedłużenia wygasającego wkrótce kontraktu. Sprawa się przeciągała a na drodze stawały naturalnie finanse. Ostatecznie to one zadecydowały o decyzji Yamala, który po wygaśnięciu kontraktu ma odejść.
Od momentu odejścia z klubu Leo Messiego kibice Barcelony czekali na kolejny diament, który wejdzie w jego buty. W końcu się doczekali gdy 15 letni Yamal zadebiutował w lidze stając się najmłodszym zawodnikiem, który tego dokonał. Zgarniał on kolejne odznaczenia i stawał się coraz ważniejszym elementem składu. Na swój najwyższy poziom wszedł jednak pod wodzą Hansiego Flicka, który zrobił z niego jeszcze lepszego zawodnika.
Choć Barca wciąż jest w walce o wiele trofeów to już wiadomo, że przy ich ewentualnym zdobyciu będą to najpewniej ostatnie w karierze Yamala w Barcelonie. Pomimo prób i wielu podejść do rozmów nie udało się ich pozytywnie zakończyć. Klub i zawodnik mieli odmienne oczekiwania finansowe a różnica była tak duża, że nie dało się dojść do porozumienia. Jego kontrakt z klubem wygasa w czerwcu 2026 roku co oznacza, że w letnim oknie transferowym zostanie on sprzedany.
Barcelona nie może pozwolić sobie na jego odejście za darmo gdyż wiąże się z dużym zastrzykiem finansowym. Na jego miejsce miałby przyjść Rafael Leao, którego Barcelona obserwowała od dłuższego czasu. Nie miała jednak funduszy na zamknięcie transakcji co wkrótce powinno się zmienić. Na Yamala czają się giganci jak PSG, Manchester City i Newcastle, które jako jedyne są w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym klubu. Mówi się o 150 milionach euro, choć nie są to potwierdzone informacje.
Najbliżej transferu wydaje się PSG, które ma zrobić miejsce dla zawodnika sprzedając Desire Doue oraz Lee Kang Ina. Ma być on nową twarzą projektu francuskiego zespołu.
Informacja prosto z Piątnicy, no bo skąd