Około 30 sekund zabrakło a w finale Ligi Mistrzów doszłoby do sentymentalnego starcia. Luis Enrique, były szkoleniowiec Blaugrany miałby okazję stanąć w szranki ze swoim byłym klubem, który pozwolił mu zbudować swoją pozycje. Teraz szczerze mówi o tym potencjalnym spotkaniu.
Dwumecz z Interem Mediolan z pewnością przejdzie do historii jako jeden z najlepszych w historii Ligi Mistrzów. Niestety my nie zapamiętamy go w taki sposób, bo to my schodziliśmy z boiska pokonani. Nie udało się odwrócić losów spotkania po stracie bramki w ostatnich sekundach podstawowego czasu gry. Niemniej jednak możemy być dumni i z niecierpliwością oczekujemy kolejnego sezonu.
Wracając jednak do potencjalnego spotkania. Po pokonaniu Arsenalu w finale Ligi Mistrzów zobaczymy PSG, którego trenerem jest Luis Enrique. Nikomu nie trzeba przedstawiać tej postaci, w klubie zdobył praktycznie wszystko co było możliwe wliczając w to Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy, Mistrzostwo Hiszpanii czy KMŚ. Teraz prawie zmierzył się o najważniejsze europejskie trofeum ze swoim byłym klubem.
Szkoleniowiec nie ukrywa, że obawiał się takiego starcia ale i jest trochę rozczarowany: „Czy można uwierzyć, że Barcelona strzeliła sześć bramek w półfinale i mimo to odpadła? Większość ludzi by w to nie uwierzyła. Zasłużyli na miejsce w finale, bez wątpienia. Wczorajszy wynik był dziwny. Szczerze mówiąc, pomysł zmierzenia się z Barçą w finale Ligi Mistrzów byłby moim najgorszym koszmarem”.
Z pewnością takie spotkanie dostarczyłoby więcej piłkarskich emocji. Można być bowiem pewnym, że Inter nie zagra tak efektownej piłki jak Barcelona. Wielu ekspertów i kibiców obawia się niesamowicie nudnego starcia jak finał Liverpoolu z Tottenhamem. Niemniej jednak to ich styl gry przeważył, więc w finale może wydarzyć się wszystko. Wolelibyśmy jednak odpaść z tryumfatorem rozgrywek…