Po wielu wypożyczeniach na których nie do końca się odnalazł nadszedł ten moment. Po siedmiu latach Clement Lenglet odejdzie z Barcelony. Nie było to jednak takie proste, bo za jego odejście Barcelona musiała zapłacić. Pozwoliło jej to wbrew pozorom na sporą oszczędność.
Francuski defensor trafił do Dumy Katalonii w sezonie 2018/2019. Przez praktycznie cztery lata był podstawowym obrońcą Barcy w której regularnie zbierał ponad 30 występów rocznie. Ta średnia spadła dopiero w sezonie 2021/2022. Był to ostatni rok spędzony przez Lengleta w klubie, choć obowiązywał go kontrakt trzykrotnie był wypożyczany do innych zespołów.
Najpierw był to Tottenham, potem Aston Villa a w obecnym sezonie przywdziewał trykot Atletico Madryt. I to właśnie tam trafi francuz po tym jak jego umowa została rozwiązana. Rozmowy nie były jednak proste, bo zawodnik zarządał rekompensaty za jej rozwiązanie. Obie strony doszły do konsensusu, Barcelona zapłaci 1.4 miliona euro, aby rozwiązał kontrakt. Jednocześnie jednak zrezygnował z należnych mu 32 milionów.
To pozwoliło klubowi na spore zaoszczędzenie środków, które będzie można przeznaczyć na płace dla kolejnych zawodników lub transfery. Jest to więc sytuacja z korzyścią dla obu stron i wszyscy rozeszli się w zgodzie. Szkoda, że pewien niemiec nie ma na tyle honoru.