Barcelona w obliczu nie podpisania kontraktu z Jonathanem Tahem znalazła się w kropce. Miała już zaplanowaną drużynę z Niemcem w składzie i idealną opcję na zarobienie sporej sumy. Wszystko się posypało co oznacza, że Roland Araujo musi zostać w klubie.
Roland Araujo przez bardzo długi czas był wypychany z klubu, który chciał go spieniężyć za sporą sumę. Proponowało się United, Bayern czy Juventus, jednak ostatecznie Urugwajczyk został w zespole. Do tematu odejścia powrócono jednak po „dogadaniu się” z Jonathanem Tahem. Nikt jednak nie był do końca skłonny zapłacić oczekiwanej przez Barcelonę kwoty a w obliczu sytuacji z niemieckim defensorem cały plan legł w gruzach.
Tah miał zająć miejsce Araujo a ten z kolei miałby zapewnić Barcelonie solidny zastrzyk gotówki. Gdyby ten transfer doszedł do skutku istnieje duże prawdopodobieństwo, że udałoby się ściągnąć do klubu Williamsa. Przy fiasku tego planu priorytetem wydaje się więc pozostaje Urugwajczyka, ten jednak wcale nie musiał być do tego skłonny po tym jak klub wypychał go z kadry. Zapytany przez kibiców podczas wyjazdu z ośrodka treningowego oznajmił swoją decyzję.
„Jeśli to ode mnie zależy, tak” – odpowiedział Araujo kibicom na wątpliwości czy, zostaje w Barcy. To chyba zamyka więc jakiekolwiek szanse na wytransferowanie go. Przypomnijmy, że obecnie jego klauzula wykupu wynosi 60 milionów euro, po 15 lipca wróci ona do nieosiągalnego miliarda. Pod wodzą Hansiego Flicka rozegrał 25 spotkań, zdobył dwie bramki i zanotował tyle samo asyst.
