Dzieło Pepa Guardioli

Pep Guardiola zrobił dla FC Barcelony rzecz, której nie udało się wielu trenerom, w tym nawet samemu Johanowi Cruyffowi. Stworzył niesamowitą drużnę, z którą zdobył 14 pucharów w cztery lata, przechodząc tym samym do historii nie tylko klubu, ale i futbolu.

Nikt nie spodziewał się, że ten człowiek tyle zdziała. Przed rozpoczęciem pracy w 2008 roku powiedział, że nie gwarantuje trofeów, ale obiecał starania. Cztery lata później okazało się, że zdobył on razem z Blaugraną 14 pucharów, rozgrywając 247 meczów. Podczas tych kilku wspaniałych sezonów Barça zdobyła: 3 razy Mistrzostwo HIszpanii, 2 razy Ligę Mistrzów, 2 razy Copa del Rey, 2 razy Klubowe Mistrzostwo Świata, 3 razy Superpuchar Hiszpanii i 2 razy Superpuchar Europy. Żaden inny klub nie zdobył tyle pucharów w tak krótkim czasie, co daje po trzy puchary na sezon. To niewyobrażalne. Teraz spuścizną po Guardioli są właśnie te wszystkie puchary.

 

Ponadto warto wspomnieć o niesamowitej skuteczności trenera z Santpedor – 72,4 procent zwycięstw mówi samo za siebie. Jeśli chodzi o zdobywanie bramek to Barcelona za Guardioli miała średnią 2,5 gola na mecz, średnia podań natomiast to 638.

 

Spektakularne wyniki Pepa  pozwoliły mu na wyprzedzenie takich tuz trenerskich jak Frank Rijkaard, Rinus Michels, Van Gaal czy „ojcieca” Dream Temu Johana Cruyffa.

 

Charakterystyczne dla Guardioli była formacja 4-3-3. Dopiero w minionym sezonie zaczął stosować ofensywną 3-4-3. W latach 90-tych gra Blaugrany uważana była za arcydzieło. Jak więc nazwać grę drużyny Mistera? Busquest, Xavi, Iniesta czy Messi sprawili, że wszytsko było idealne. Ponadto fenomenalni obrońcy Pique, Puyol, Alves i Mascherano, którzy częstwo wspomagali kolegów w grze ofensywnej, to coś wspaniałego.

 

Na transfery Duma Katalonii wydała 349,5 mln euro przy 700 mln euro Realu Madryt robi różnicę. To pokazuje, że pieniądze nie stanowią siły zespołu.

 

Warto rónież wspomnieć, że Guardiola pokonał 55 klubów, a z Królewskimi grał 15 razy przegrywając tylko dwa razy. Tego na pewno nikt mu nie zapomni…

 

Źródło: MundoDeportivo.com